sobota, 18 czerwca 2011

21.

pan mąż walczy jeszcze z gotowcem i albo pęka z dumy albo siedzi wkurzony i burczący. no ale wolno mu - pierwszy raz w życiu robi tego typu rzeczy i sporo czasu poświęcił testowaniu przeróżnych funkcji, wyszukiwaniu dodatkowych informacji. panie mężu, pozwalam Ci warczeć i burczeć i dumna jestem z Ciebie, ale jak już skończymy pracę nad gotowcem masz przestać.

jutro losowanie w rozdawajce. w nagłym przebłysku geniuszu większość losów przygotowałam w piątek i jutro dopiszę sobie tylko kilka brakujących osób - jak ja to chciałam ogarnąć w dwie godziny (no bo umówmy się: od 8h do 10h jeszcze bym spała i na zrobienie losów zostałby mi już tylko czas od 10h do 12h)? nie wiem, chyba rozum na rozumek mi się zmienił ;)

a to jesteśmy my sprzed czterech lat, na pierwszych naszych wspólnych wakacjach. w tym czasie z pana męża zrobiło się większe ciacho a ze mnie większy pasztet ;)